niedziela, 26 maja 2013

Mens-trip

To już drugi dzień pobytu w Krakowie. Jak do tąd zaliczyłem parę świetnych knajpek. Ale przede wszystkim udało mi się w końcu przełamać i zacząć rozmawiać z ludźmi. Przy okazji były to 3 bardzo ładne dziewczyny. Fajnie jest poznawać ludzi, teraz gdy już sam, dotarło do mnie że nikt nie potraktuje Cie jak dziwaka gdy do niego zagadasz. Ludzie bywają na prawdę sympatyczni.

środa, 1 maja 2013

Dylemat

Stoję przed bardzo ważny wyborem. Albo będę kontynuował życie w obecnym stanie ze swoją dziewczyną, albo zakończe ten związek i będę sie rozwijał w taki sposób jak mi odpowiada. Rozsądek podpowiada mi żeby się rozstać i iść do przodu. Jednak serce, lub to co w tym sercu sie znajduje mówi żeby próbować sie jakoś dogadać. Od "mojej" dziewczyny nie otrzymuje wsparcia w większości sytuacji, bardziej ona go potrzebuje, przynajmniej jej zdaniem. Fakt jest słaba psychicznie. Ale czemu to ma decydować o tym ze Ja na to zasługuje? Facet ma być twardy, ale w realiach tego świata nie jeden wymieka. Każdy potrzebuje wspwsparcia i docenienia. Widzę tez że nie mam sie jak rozwijać w tym co lubię. Być moze powodowane jest ro jej zazdrością, bo obecnie nie posiada żadnego zajęcia które sprawiałoby jej przyjemność. Nie przepada za bardzo za moją rodziną i przyjaciółmi, twierdząc ze nie potrafi odnaleźć wspólnego języka. Tak na prawdę Ja jestem przecież taki jak oni, tyle że, ona stara sie zwalczyć we mnie te cechy które jej przeszkadzają i nawet byłoby to w porządku, gdyby działało to też w drugą stronę. Teraz wydaje mi się, że rozumiem pojęcie zachłanności. Brać wszystko i wymagać, a dawać tyle ile nam odpowiada. Bo po co sie wysilać skoro komuś zależy i wiele dla nas zrobi niewielkim kosztem.

Pisząc to wszystko, dochodzę do wniosku, że to nie jest pojęcie miłości czy partnerstwa które jest wyryte w systemie moich wartości.

Dlaczego więc, decyzja o rozstaniu przychodzi mi tak ciężko? Wydawałoby sie, że to przyzwyczajenie, ale w głębi czuję, że to strach przed tym co by się stało gdybym się jednak zdecydował.

Trzeba mieć nadzieję, ale chyba wolę mieć nadzieję w lepsze życie, niż w to, że kobieta z która jestem od 6 lat zmieni swój system wartości i skłoni sie do poświęceń nie ze strachu przed utratą mnie, lecz z troski i miłości.

Poinformuje o rezultatach. Tymczasem trzymajcie kciuki, żeby życie nie okazało sie czarną dziurą w odbycie.